Aquest lloc utilitza galetes per a oferir els nostres serveis, millorar el desenvolupament, per a anàlisis i (si no has iniciat la sessió) per a publicitat. Utilitzant LibraryThing acceptes que has llegit i entès els nostres Termes de servei i política de privacitat. L'ús que facis del lloc i dels seus serveis està subjecte a aquestes polítiques i termes.
This is the second book of the Trilogy, Poland's national prose epic which has long been lost to the Western world. Written by the 1905 Nobel laureate, it is here translated directly into English for the first time and adapted for modern readers by W.S. Kuniczak. It is a panoramic novel of courage, love, faith, treason and redemption, recounting the struggles of Poland against invasions from Russia, Prussia and Sweden in the 17th century.… (més)
Informació del coneixement comú en polonès.Modifica-la per localitzar-la a la teva llengua.
Był na Żmudzi ród możny Billewiczów, od Mendoga się wywodzący, wielce skoligacony i w całym Rosieńskiem nad wszystkie inne szanowany. Do urzędów wielkich nigdy Bilewiczowie nie doszli, co najwięcej powiatowe piastując, ale na polu Marsa niepożyte krajowi oddali usługi, za które różnymi czasami hojnie bywali nagradzani. Gniazdo ich rodzinne, istniejące od dziś, zwało się także Billewicze, ale prócz nich posiadali wiele innych majętności i w okolicy Rosień, i dalej ku Krakinowu, wedle Laudu, Szoi, Niewiaży - aż hen, jeszcze za Poniewieżem. Potem rozpadli się na kilka domów, których członkowie potracili się z oczu. Zjeżdżali się wszyscy wówczas tylko, gdy w Rosieniach, na równinie zwanej Stany, odbywał się popis pospolitego ruszenia żmudzkiego. Częściowo spotykali się także pod chorągwiami litewskiego komputu i na sejmikach, a że byli zamożni, wpływowi, więc liczyć się nimi musieli nawet sami wszechpotężni na Litwie i Żmudzi Radziwiłłowie.
Citacions
Informació del coneixement comú en polonès.Modifica-la per localitzar-la a la teva llengua.
Szlachta, której żartobliwy ton młodego pułkownika dziwnie dodawał otuchy, kopnęła się raźnie ku kuchni; niektórzy poczęli zbierać podeptane w czasie bitwy pochodnie i po niejakim czasie blisko pięćdziesiąt czerwonych płomieni zamigotało w bladym mroku porannym. Pan Wołodyjowski ukazał je szablą Kmicicowi.
- Patrz waść, istny kondukt!
A Kmicic odparł od razu:
- Pułkownika chowają, to i pompa być musi!
- Srogi smok z waści!...
[...]
- Gdzie ona Sobota?
- Niedaleko Piątku, wasza miłość.
- Kpisz, Kiemlicz?
- Zaś bym śmiał - odrzekł stary, krzyżując ręce na piersiach i składając głowę - jeno się tam tak dziwnie miasteczka nazywają. To za Łowiczem, wasza miłość, ale jeszcze kawał drogi.
Tu błysną Rzędzian przed oczy słuchaczom kosztownym kamieniem, a pan Zagłoba uderzył się po pole i zakrzyknął:
- Już go od niego wycyganił! Po tym jednym poznałbym cię, Rzędzian, na końcu świata!
- Za przeproszeniem jegomości, nie cyganiłem, bom też szlachcic do równości się z każdym poczuwającym, nie Cygan, chociaż dzierżawcami chodzę, póki Bóg nie da osiąść na swoim. A tan pierścień dał mi pan Kmicic na znak, że to, co mówił, to prawda, a ja zaraz waszmościom słowa jego wiernie powtórzę, bo widzi mi się, że tu o skóry nasze chodzi.
- Balsam mi wlewasz...
- Balsam! Aha!... Jakiś czarnoksiężnik w Taurogach chciał mi sprzedać balsam, o którym powiadał, że kto się nim wysmaruje, ma być od szabli, szpady i włóczni bezpieczen. Kazałem go zaraz wysmarować i trabantowi pchnąć dzidą, wyimainuj sobie... na wylot przeszła!...
Pi kwadransie pracy zdołał ręką chwycić się za otwór armaty. Przez chwilę zawisnął w powietrzy, lecz niepospolita jego siła pozwoliła mu utrzymać się tak, dopóki nie zasunął kiszki w paszczę armaty.
- Naści, piesku, kiałbasy! - mruknął - tylko się nią nie udław.
Niestety, wśród powszechnej radości i uniesienia, nie przewidywał nikt, że później tę samą pieśń, zamieniwszy Szwedów na Francuzów, będą śpiewały też same wojska Lubomirskiego, zbuntowane przeciw swemu prawowitemu królowi i panu.
Tymczasem doszli do kwatery. Dwaj Skrzetuscy, pan Zagłoba, dzierżawca z Wąsoszy i Charłamp zajęci byli oglądaniem kożuszków krymskich, które handlujący Tatar przyniósł właśnie do wyboru. Charłamp, który najlepiej znał Kmicica, poznał go też od jednego rzutu oka i, upuściwszy kożuszek zakrzyknął:
- Jezus Maria!
- Niech będzie imię Pańskie pochwalone! - zawołał dzierżawca z Wąsoszy.
- Radziłem mu - mówił - iżby siemię konopne w kieszeni nosił i po trochu spożywał. To tak ci się do tego przyzwyczaił, że teraz coraz to ziarno wyjmie, wrzuci do gęby, rozgryzie, miazgę zje, a łuskwinę wyplunie. W nocy, jak się obudzi, także to czyni, Od tej pory tak mu się dowcip zaostrzył, że i najbliżsi o nie poznają. - Jakże to? - Pytał starosta kałuski. - Bo w konopiach oleum się znajduje, przez co i w głowie jedzącemu przybywa. - Bodajże waszą mość! - rzekł jeden z pułkowników. - Toż w brzuchu oleju przybywa, nie w głowie. - Est modus in rebus! - rzecze na to Zagłoba - trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie za sobą każdą cnotliwą substancję. Ten sekret mam od Lupuła, hospodara, po którym jak waściom wiadomo, chcieli mnie Wołosi na hospodarstwo posadzić, ale sułtan, który woli, by hospodarowie nie mieli potomstwa, postawił mi kondycję, na którą zgodzić się nie mogłem.
Darreres paraules
Informació del coneixement comú en polonès.Modifica-la per localitzar-la a la teva llengua.
Pan Andrzej niedługo po ślubie na nową wojnę ruszył, która od wschodniej ściany wybuchła. Lecz piorunujące zwycięstwo Czarnieckiego i Sapiehy nad Chowańskim i Dołgorukim, a hetmanów koronnych nad Szeremetem ukończyły ją wkrótce. Wówczas wrócił Kmicic świeżą chwałą okryty i na stałe w Wodoktach osiadł. Chorąstwo orszańskie wziął po nim stryjeczny jego, Jakub, który później do nieszczęsnej konfederacji wojskowej należał, pan Andrzej zaś, duszą i sercem stojąc przy królu, starostwem upickim nagrodzon, żył długo w przykładnej zgodzie i miłości z Laudą, powszechnym szacunkiem otoczony. Niechętni (bo któż ich nie ma) mówili wprawdzie, że żony we wszystkim zbytnio słucha, ale on się tego nie wstydził, owszem, sam przyznawał, że w każdej ważniejszej sprawie zawsze rady jej zasięga.
Informació del coneixement compartit en anglès.Modifica-la per localitzar-la a la teva llengua.
This is the complete Book 2 of Henryk Sienkiewicz's "Trilogy," entitled The Deluge (in the Polish original, Potop). Please do not combine it with any LT work for a partial volume of this Book 2. Thank you.
Editor de l'editorial
Creadors de notes promocionals a la coberta
Llengua original
Informació del coneixement comú en polonès.Modifica-la per localitzar-la a la teva llengua.
This is the second book of the Trilogy, Poland's national prose epic which has long been lost to the Western world. Written by the 1905 Nobel laureate, it is here translated directly into English for the first time and adapted for modern readers by W.S. Kuniczak. It is a panoramic novel of courage, love, faith, treason and redemption, recounting the struggles of Poland against invasions from Russia, Prussia and Sweden in the 17th century.